o fundacji

Fundacja im. Kazimierza Deyny została założona we wrześniu 2010 roku przez Janusza Dorosiewicza oraz wdowę po Kazimierzu Deynie, Bogumiłę McMullan a.k.a. Mariola Deyna. Na czele fundacji stanął Janusz Dorosiewicz.

 

Pomysł stworzenia fundacji narodził wraz z odrodzeniem kultu Kazimierza Deyny, można powiedzieć, że odrodzenie kultu Deyny zaczęło się od flagi, która została uszyta przez grupę kibiców Legii znaną obecnie, jako Deynowcy. Potem były pierwsze koszulki, szaliki, czapki, kubki i wreszcie tablica pamiątkowa, która dziś umieszczona jest przed wejściem na stadion Legii. W trzynastą rocznicę śmierci Kazimierza Deyny warszawscy kibice uczcili pamięć o nim minutą ciszy. Tego dnia na Żylecie powstał wielki wizerunek Deyny ułożony z kartonów.

 

Osoba Kazimierza Deyny w Polsce zawsze wzbudzała ogromne emocje. Niestety, często bywały to emocje negatywne. Zawsze, kiedy spiker odczytywał Jego nazwisko na obcym stadionie, witały Go gwizdy i obraźliwe okrzyki. Pamiętnym, szczególnym i niezapomnianym był mecz Polski z Portugalią, który rozegrano 29 października 1977 roku w ramach eliminacji Mistrzostw Świata (Argentyna '78). To, co działo się wtedy na Stadionie Śląskim i czym kierowali się kibice, gdy gwizdami przeszkadzali grać Kazikowi, trudno do dziś zrozumieć. Dlaczego gol zdobyty bezpośrednio z rzutu rożnego, gwarantujący naszej reprezentacji awans do finałów MŚ w Argentynie i okrzyknięty przez fachowców, jako prawdziwy majstersztyk, zamiast sympatii widowni zgromadzonej na śląskim gigancie wzbudził tylko falę gwizdów?

 

Geniuszu Deyny nie mogli zdzierżyć kibice w całej piłkarskiej Polsce. Jak tylko mogli, w prymitywny sposób stosowali zasadę "bij mistrza". Deyna wchodząc w szpaler porządkowych, z trudem unikał ciosów zadawanych przez chuliganów parasolami i rękami. Wielokrotnie musiał uciekać przed gradem kamieni lecących w jego stronę. Bywało, że kibice pluli mu prosto w twarz... Nie reagował, szedł w milczeniu, powoli, co chwilę ocierając twarz ręką. Deyna był przyzwyczajony do takich zachowań, one mobilizowały go do jeszcze lepszej gry. Swoją przewagę udowadniał zdobytymi golami.

 

W swoim czasie był ważniejszy i słynniejszy niż teraz Messi, Cristiano Ronaldo czy inne gwiazdy światowego formatu. Wtedy piłka była inna, nasza reprezentacja była inna, inaczej się czciło idoli.

 

Był wzorem sportowca, w swojej karierze otrzymał tylko raz czerwoną kartkę. Dlatego dziś fundacja jego imienia poprzez organizowanie turniejów piłkarskich, warsztatów edukacyjnych oraz zajęć rekreacyjnych dla dzieci, propaguje ideę Fair Play.